Gala Szczyt Kultury 2010 zakończona. Nagrody rozdane. Pozostaje ciepłe wspomnienie o tym, że ktoś zauważył, wielu zagłosowało i w efekcie… wyróżnienie. Zadano mi pytanie: jaki według mnie powinien być animator/ka kultury? Coś, co uważam za rzecz ważną, oprócz oczywiście miliona pomysłów, to przekonanie o słuszności tego, co chce się zrobić. Bo tylko wtedy udaje się zrealizować plany do końca. Może zabrzmi to górnolotnie, ale ja mam też poczucie misji. Czerpię radość z tworzenia, a kiedy projekt wchodzi w etap realizacji, tę radość przejmują odbiorcy. Zwykle nie mam czasu, aby lepić garnki czy wziąć do ręki pędzel i farby. Ale mam satysfakcję patrząc na tych, którym sprawia to przyjemność.
czwartek, 24 lutego 2011
sobota, 12 lutego 2011
Niechciane dziedzictwo
Wczoraj rozmawialiśmy podczas konferencji prasowej o sposobie ratowania cmentarza przy Kościele Pokoju. Dzisiaj młodociani wandale otwierali przy pomocy nagrobków kolejne butelki piwa... Zdesperowana poprosiłam o interwencję straż miejską. Po kilku minutach samochód ze strażnikami wjechał na plac Pokoju. W tym czasie chuligani uciekli. Pozostawili jednak ślady swojej obecności: pootwierane groby, porozbijane butelki po alkoholu, porozrzucane puszki po piwie, połamane resztki metalowych ogrodzeń, poniszczone nagrobki i piłkę do gry w „ręczną”. Wróciłam do domu. Pół godziny później zadzwonił telefon. Ktoś z okien swojego mieszkania widział, jak młodociani wandale wrócili, aby kontynuować przerwana libację. I znów otwierali kolejne butelki, wyrzucając gdzie popadnie puste. Cmentarz okupują dwie grupy. W ciągu dnia świetnie się tutaj bawią i upijają młodociani wandale. Nocą przechodzą przez mur złodzieje i wynoszą metalowe ozdoby nagrobków. Dewastowany i grabiony, bo niemiecki…? Pomimo tego, że uznany za światowe dziedzictwo, lokalnie odrzucony…
czwartek, 3 lutego 2011
Ile kosztuje kilogram przeszłości?
Dzisiejszy dzień zaplanowałam inaczej. A było tak: w biurze czekał na mnie policjant. Pojechałam z nim do skupu złomu żeby zidentyfikować metalowe ogrodzenia nagrobków skradzione poprzedniej nocy z cmentarza przy Kościele Pokoju. Kiedy zobaczyłam kawałki przęseł oplecione zielonym bluszczem wkurzyłam się na bezradność wobec takich czynów. Na bezsilność swoją i policji. Wycena powstałej szkody. Znowu bezradność. Jak wytłumaczyć, że te zabytkowe kute balustrady mają wartość, bo razem z kościołem i cmentarzem są elementem niepowtarzalnej przestrzeni? Jak przekonać, że wspólnie musimy uratować otoczenie, które na skutek takiej bezmyślnej dewastacji i kradzieży ginie na naszych oczach? Składanie zawiadomienia o kradzieży. Siedziałam w jednym z pokoi opowiadając co wiem na temat całego zajścia. W drugim pokoju byli przesłuchiwani przyłapani na kradzieży dwaj mężczyźni. Szef-policjant zarządził wizję lokalną. Chodziłam po ogołoconym z wszelkich metalowych ozdób cmentarzu. I on, uśmiechnięty, wyluzowany, młody, oskarżony. Machając zakutymi w kajdanki rękoma bezwstydnie wskazywał kolejne miejsca. O tutaj wyrwaliśmy spory kawał. I tutaj także. A ten jeszcze został, bo nie daliśmy mu rady. A ten z kolei był za lekki, nie opłacało się. Ale i tak poprzedniej nocy wywieźli stąd prawie pół tony metalu…