Myśleliśmy, że już nic nie jest w
stanie nas zaskoczyć, jednak myliliśmy się. Kolejny dzień to następna porcja
wrażeń i pozytywnych emocji. Cały dzień podążaliśmy szlakiem zabytków Dolnego
Śląska. W Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej przywitał nas
głośny gwizd lokomotywy parowej – jedynego sprawnego pociągu znajdującego się
na terenie muzeum. Od razu przypomnieliśmy sobie wiersz Tuwima… Największe
wrażenie na chłopcach wywarła ekspozycja motocykli, a dziewczyny nie mogły
nadziwić się, jak kilkadziesiąt lat temu wyglądał sprzęt gospodarstwa domowego.
Kolejnym punktem wycieczki było zwiedzanie Kościoła Pokoju w Jaworze. W świątyni zwróciliśmy uwagę, że zdobienia, pomimo iż nie tak bogate jak w świdnickim Kościele Pokoju i tak są piękne. Następnie odwiedziliśmy Gospodarstwo Agroturystyczne „Serce/Dom Chleba” w Radzimowicach. Dotarliśmy tam częściowo pieszo, mogąc przy okazji zobaczyć zapierające dech w piersi widoki. W gospodarstwie przywitali nas właściciel – pan Wiktor oraz jego żona. Najwięcej frajdy sprawiło nam samodzielne przygotowanie orkiszowych podpłomyków oraz ich zjedzenie :D. Podczas, gdy owoce naszej pracy rumieniły się w piecu, zostaliśmy poczęstowani przepyszną kolacją. Wszyscy wróciliśmy do autokaru we wspaniałych nastrojach. W Świdnicy czekały na nas warsztaty fotograficzne, na których mieliśmy przejrzeć zrobione w ciągu tego tygodnia zdjęcia. Niestety, było to nasze ostatnie spotkanie z panem Jackiem Zygmuntem. Bardzo się z nim zżyliśmy, więc trudno było nam się z nim rozstać.
Kolejnym punktem wycieczki było zwiedzanie Kościoła Pokoju w Jaworze. W świątyni zwróciliśmy uwagę, że zdobienia, pomimo iż nie tak bogate jak w świdnickim Kościele Pokoju i tak są piękne. Następnie odwiedziliśmy Gospodarstwo Agroturystyczne „Serce/Dom Chleba” w Radzimowicach. Dotarliśmy tam częściowo pieszo, mogąc przy okazji zobaczyć zapierające dech w piersi widoki. W gospodarstwie przywitali nas właściciel – pan Wiktor oraz jego żona. Najwięcej frajdy sprawiło nam samodzielne przygotowanie orkiszowych podpłomyków oraz ich zjedzenie :D. Podczas, gdy owoce naszej pracy rumieniły się w piecu, zostaliśmy poczęstowani przepyszną kolacją. Wszyscy wróciliśmy do autokaru we wspaniałych nastrojach. W Świdnicy czekały na nas warsztaty fotograficzne, na których mieliśmy przejrzeć zrobione w ciągu tego tygodnia zdjęcia. Niestety, było to nasze ostatnie spotkanie z panem Jackiem Zygmuntem. Bardzo się z nim zżyliśmy, więc trudno było nam się z nim rozstać.