Miałem zasiąść do napisania bloga w czwartek 21 października, a mamy 7 listopada. Nie wiem, kiedy upłynęły te dni. W Zielonej Górze odbyła się VI Ogólnopolska Konferencja Epigraficzna, którą trzeba było zorganizować, odwiedziłem kilka wież, jedną kryptę i wieczorami nadal odczytuję neogotyckie rękopisy. Czas zatrzymał się na chwilę 1 listopada i pomknął dalej. Z biegiem lat nabiera rozpędu. W dzieciństwie dłużyły mi się dni, potem tygodnie. Dzisiaj wiem, że czas to pojęcie względne. Godziny mijają jak błyskawice a minuty trwają w nieskończoność. Ważne by czasu który upłynął nie żałować...
Kiedy czytam dokumenty pisane 200-300 lat temu dostrzegam podobieństwo ludzi "ówczesnych" do nas "dzisiejszych". Nadzieja, miłość, wiara pozostają takie same. Zmienia się otoczenie, warunki polityczne, gospodarcze i kulturowe, ale wartości pozostają niezmienne. Wystarczy odzrucić politykę, stereotypy i uprzedzenia, a podobieństwo pojawi się samo. To byli ludzie tacy jak my. Niedawno czytałem list ukryty na wieży, w którym autorzy życzyli czytającemu, by jego pola były urodzajne i dawały obfite plony. Pola nie mam, ale przesłanie zrozumiałem. Żyli w czasach niespokojnych (okres napoleoński) więc mam nadzieję, że dożyli spokojnej starości i spoczywają w pokoju. Nie ważne jakim językiem mówili. To byli ludzie tacy jak my. I mam nadzieję, że za 100-200 lat nasi potomkowie będą mnie oceniać za to jak żyłem, a nie za to jakim mówiłem językiem...