piątek, 3 sierpnia 2012

To my!Toruńskie Anioły w Świdnicy.

Dzień 5 -03.07.2012

Wielka wyżerka.
Mała strawa dla ducha, duża strawa dla ciała. Dziś mieliśmy okazję obejrzeć Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej oraz zwiedzić Kościół Pokoju w Jaworze. Muzeum było sporą atrakcją, Olek stwierdził, że przewodnik był fajny, a Gosia,że: ,,Koko, koko – przewodnik spoko’’. Patryk powiedział, że uwielbia pociągi, szczególnie te duże.” Innych olśnił olbrzymi komputer- Odra, który zajmował jedno całe pomieszczenie.
Michalinę zafascynowała olbrzymia makieta, po której kursowały dwa pociągi,  osobowy i towarowy. Niezwykłe było to, że odzwierciedlały one wszystkie parametry pociągów, które poruszają się w rzeczywistości. Fantastyczne okazały się też stare radia, magnetofony, zabawki sprzed lat i motory. Zabawnie prezentowała się też nasza opiekunka  na starym Harley’u, ale było jej z tym do twarzy.
Z kolei świątynia Pokoju w Jaworze poraziła nas wielkością i przepychem wnętrza. Zachwyciły nas sceny biblijne umieszczone na emporach. Niestety, mimo całego uroku świątyni, sercem jesteśmy przy świdnickim Kościele Pokoju, co pragniemy wyrazić naszą pseudopoezją.

Ta, która trwa

Świdnicka Świątynia Pokoju,
nie zazna spokoju.
 Sercem ludzi włada,
historię swoją opowiada.

Gdy przekroczysz jej podwoje,
 zaraz skradnie serce twoje,
bo w niej dobro same gości
 i zaprasza licznych gości.

Tam ksiądz Pytel ze swą żoną
anielskimi włada chóry.
Boski śpiew roztacza z góry,
krusząc  zła mury.

Zatrzymują oni czas,
by oświecić nagle nas.
I choć tego nie pojmuję
Zaraz wiedzę porządkuję

I serdecznie za nią dziękuję.

Gospodarstwo agroturystyczne okazało się niezwykłym zakątkiem ziemi. Ukryte  w dziewannach, malwach porażało pięknem. Mieliśmy wrażenie, że dla tego miejsca czas się zatrzymał . Gospodarze, to ludzie prości, dobrzy, szczerzy. Przyjęli nas serdecznie i ugościli według staropolskich prawideł. Wyjechaliśmy stamtąd objedzeni  i bogatsi w wiedzę na temat wypieku podpłomyków i produktów orkiszowych. Gospodyni poczęstowała nas tez orkiszowym chlebem, przepyszną szarlotką i makaronem orkiszowym z brokułami. Byliśmy tak przejedzeni, że wizja spotkania przy ognisku i pieczenia kiełbasek przeraziła nas. Całe szczęście pastor z żoną na przesympatycznym spotkaniu, kończącym nasz projekt, oszczędził nasze brzuszki, dzięki czemu przeżyliśmy ten dzień.
Spotkanie w kawiarence było przemiłe, na pewno nie zapomnimy tej cudownej atmosfery, jaka towarzyszyła  pobytowi w Świdnicy. Dziś też pożegnaliśmy się z panem Jackiem, naszym mistrzem od fotografii. Był pan super, niech się pan nie zmienia!
Cytat dnia: „Tortilla wyglądała jak potwora ze śpiwora.”

Dla zainteresowanych.  Fotoedycję dołączymy jutro. Teraz marzymy o wygodnym łóżku i chwili wytchnienia przed wyjazdem do Wrocławia.